8 czerwca 2013

Dzień szesnasty

Poranek pogodny, około 5,30 obudził mnie śpiew ptaków. Była taka absolutna cisza, że aż uszy bolały. Tylko odgłosy kniei z okresowym pluskiem wody po ataku jakiegoś drepieżnika w pobliskim jeziorku. Przed 9,00 ruszyłem. W Kruszynach zatrzymałem się w Jurcie Tatarskiej na tzw podpiwek. Tam spotkałem jednego z cyklistów warszawskiej grupy Vagabundus zwiedzającej pobliski meczet. Po kilkuset metrach podjechałem do braci cyklistów i po przywitaniu się zrobiliśmy sobie serię pamiątkowych fotek.
Nasze trasy były rozbieżne, więc po kilku minutach rozmowy i wymianie namiarów rozjechaliśmy się. Pozdrawiam Was serdecznie. Może kiedyś uda sìę wspólnie zrealizować jakiś wypad rowerowy. Półtorej godziny póżniej w okolicach Gródka, chmura burzowa zmusiła mnie do ponad dwugodzinnego postoju. W Narewce wciągnąłem smaczny obiadek w Bojarskim Gościńcu nad rzeką Narewką, polecam lokal, i ostatni odcinek 20 km przez Puszczę Białowieską do Białowieży. Dzień spokojny, zakończony spacerkiem po urokliwej, pogodnej Białowieży z Żuberkiem z nalewaka nad wodą.
Pozdrawiam.


 

 


 

 

 

 

 


 




 

 



 



 



 

 



 


2 komentarze:

  1. Pięknie dookoła na tym wschodzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesc. Istotnie miejsca, ktore odwiedzasz sa urokliwe. Wszystkie kwatery, w ktorych odpoczywasz zachecaja do zatrzymania sie na dluzej. Mysle, ze to wspaniala reklama dla tych miejsc. Pewno nigdy nie slyszalabym o nich, gdyby nie Twoje relacje z fotkami. Na pewno milo bylo spotkac kolegow cyklistow. Takie spotkania zawsze sa ciekawe w sensie wymiany doswiadczen i informacji.
    Pozdrawiam.
    zag

    OdpowiedzUsuń