14 czerwca 2013

Dzień dwudziesty drugi

Po wczorajszych wieczornych problemach z kołem, rano pierwsza myśl, to czy wieczorna akcja była skuteczna ? Niestety nie !!!! W tylnym kole flak. Komóra w ruch i szukanie sklepu-serwisu rowerowego. Na szczęście do Przemyśla tylko 7 km, musi coś być i było. Dzięki uprzejmości Pana Grzegorza, pompkę miałem cały czas do dyspozycji. Napompowałem koło i o 9,00 byłem w serwisie. Przemyśl ul. Rejtana 4, polecam, bardzo przyzwoity serwis. Zakupiłem nową dętkę, serwisant dokonał montażu (momo usilnych starań nie udało się zlokalizować nieszczelności w starej dętce !!!).
Wróciłem z powrotem do Agro gdzie spałem, zamontowałem sakwy i atak na Arłamów a dalej na Ustrzyki Dolne. Powiem krótko, lekko nie było. Sam wyjazd z Dybawki był koszmarny, cały czs pod górę !!! Potem trochę się ustabilizowało aby po kilku km znowu ostro w górę. Niegdyś asfaltówka, dzisiaj w opłakanym stanie. Jednak prawdziwa zabawa to odcinek z Makowej do Arłamowa. Dobry asfalcik i cały czs pod górę z licznymi zakrętami i tak 10,5 km. Sam Arłamów zupełnie niedostępny, trwa duży remont, służba ochrony w ogóle nie pozwala podjechać ani robić fotek. Na nieszczęście przed bramą Arłamowa znowu kapeć w tylnym kole. Zdemontowałem sakwy i zabrałem się do wymiany dętki. Okazało się, że z opony po wewnętrznej stronie wystawał cieniuteńki drucik, prawdopodobnie taka jest konstrukcja tej opony. Kupiłem ją specjalnie ponieważ posiada wkładkę kelvarową, antyprzebiciową, 125 zł i jeśli moje przypuszczenia się potwierdzą, że trn cieniutki drucik jest częścią osnowy bieżnika, to będzie draka. Będę to "badziewie"reklamował. Od wewnętrznej strony przykleiłem podwójną łatkę, żeby ten drucik nie rył dętki i na razie jest OK. Zjazd z Arłamowa był piękny ale z kolei trzeba ostro hamować bo na zakrętach można wypaść z drogi prosto do lasu. Hamulce się gotują przy tym zjeździe. Potem Krościenko i Ustrzyki Dolne. Tu zjadłem pyszny obiadek w restauracji-muzeum i dalej do Polany gdzie miałem zamówiony nocleg. Do Czarnej Górnej cały czas pod górę ale dość łagodnie. Potem skręt w prawo i ostatni odcinek do Polany, to powtórka z podjazdu pod Arłamów. Trudno oisać co cię czuje ciągnąc pod górę, zbliża się człowiek do kolejnego zakrętu z myślą, że to już koniec a tam wyłania się następny odcinek kilusetmetrowy i w oddali następny zakręt i taki sam widok. Koszmar po prostu, odechciewa się wszystkiego. Podjazd jest taki, że po zatrzymaniu nie można ruszyć pod górę, trzeba kilka metrów zjechać, nabrać rozpędu zakręcić i dalej w górę. Zabawa jest taka, że nawt o "dupie" się nie myśli, co wcześniej się nie zdarzało. To już jest na szczęście historia, jutro dalsze pokonywanie gór w kierunku Cisnej.
Pozdrawiam !!!!













 

 


 


 



 




3 komentarze:

  1. Dzień z przygodami... Mam nadzieję, że opona naprawiona na resztę trasy. Powodzenia na kolejnych podjazdach!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty jesteś spoko kolarz
    I masz na imie Jerzy
    A oto ludu wola
    Cool na maxa full i ekstra

    Wołam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Ustrzyk jechałem na Solinę.Jurek trzymamy kciuki i czekamy Marek i Gienia

    OdpowiedzUsuń