12 maja 2013

I ... stało się

W lutym 2013 r zakończyłem pracę w Warszawie, wróciłem w rodzinne strony i trzeba było zmierzyć się z nową sytuacją, zająć się czymś, co pozwoliłoby zapomnieć i nie myśleć o przeszłości. Wtedy zrodziła się myśl o wyprawie rowerowej. Właściwie od wielu lat zarys takiej wyprawy "latał" mi po głowie ale były to bardziej marzenia niż plany. Teraz powoli zaczęło się wszystko układać.
Pierwszym, podstawowym problemem było uzyskanie "przepustki" na około 5 tygodni od mojej małżonki Krysi. Po kliku latach życia na "dwa domy", wydawało się to trudne do przeforsowania.
Kilka dni czaiłem się do ataku, w końcu wypaliłem i ... Krysia pokazała wielką klasę i zrozumienie, udało się bez większych problemów uzyskać zgodę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz